niedziela, 27 maja 2018

Tydzień któryś z kolei

No coś tam się waga rusza ;) 57 kg i 70 cm w talii. (wczoraj rano było 69 ale nażarłam się ptasiego mleczka, które kupiłam mamie) (jakbym nie mogła jej kwiatków kupić) (przecież wiedziałam że zjemy całą paczkę na raz).

***
Mam nadzieję, że ruszyłam metabolizm przez ostatnie dwa tygodnie. Jeździłam rowerem, do pracy i po pracy. Biegałam, byłam na trampolinach, ćwiczyłam w domu rozciąganie i pilates. Ogólnie bardzo aktywnie spędzałam czas. Widać efekty ale oczywiście akurat nie tam gdzie chciałabym najbardziej czyli w talii ;)

Spoko, dam rade, a jak nie dam to przecież też świat się nie zawali... nie zawali się, prawda?

poniedziałek, 21 maja 2018

Pogadanka

Nie wytrzymałam i zmierzyłam sobie talię... ale to dobrze bo już jest 70 :) ok 2 cm w tydzień to jest dobre tempo. Jestem szczęśliwa, dużo wysiłku fizycznego, mało niezdrowych rzeczy.

Uwaga! Post adresuję do dziewczyn, które faktycznie mają problem z nadopiekuńczymi, zbyt wymagającymi albo demotywującymi rodzicami. Nie chciałabym, żeby jakaś rozwydrzona gówniara przeze mnie buntowała się przeciwko rodzicom, którzy faktycznie chcą wychować swoją pustą, bezmózgą córkę na wartościowego człowieka. To nie jest apel przyzwalający na 'rób sobie co chcesz'!
(przepraszam, byłam przez kilka lat nauczycielką, wiem co mówię)

Chciałabym dziś poruszyć temat TOKSYCZNYCH RODZICÓW. Dużo ostatnio o tym myślałam, dużo rozmawiałam, moi znajomi, wy, przede wszystkim ja, każdy z nas nawet w niewielkim stopniu zna ten problem. Mówiąc "toksyczny rodzic" nie mam tu  na myśli tylko tych wszystkich patologicznych zachowań, które nasuwają nam się od razu na myśl. Mam na myśli drobne nieprzyjemne rzeczy, z którymi czasami mama albo tata wyjedzie a Tobie opadają ręce i nie wiesz co odpowiedzieć. No bo NIBY ma racje, ale jednocześnie Ty wiesz, że mogli by sobie k#$%&a darować? Masz czasami wrażenie, że coś jest nie tak?

Słuchajcie, miałam mega toksyczną relację z moją mamą, przez którą miałam zaburzenia odżywiania w moich nastoletnich latach i do tej pory z resztą odczuwam skutki, nawet będąc już 27 letnią kobietą, która teoretycznie ma poukładane życie. (buduję wciąż za długie zdania, przepraszam za to)

Istnieje bardzo chore przekonanie w naszej polskiej kulturze, że rodzic to świętość, trzeba szanować, podporządkować się, ustąpić czasem i chuj!

Otóż właśnie nie! Nie dajcie sobie tego wmówić, a żeby lepiej zgłębić przyczyny i skutki proponuję zajrzeć tu: (koleś lekko irytujący, ale mądrze gada)

https://www.youtube.com/watch?v=CNTOYmcYrM0&list=TLGGnd8dTPxsBbsyMTA1MjAxOA&index=9


Mnie zajęło trochę czasu dotarcie do prawdy, że moja mama jest tak samo zagubioną niedojrzałą istotą w dorosłym ciele, która starała się wpoić nam wartości i udało jej się. Bardzo ją kocham, bardzo jej za to dziękuję i szanuję ją za to. Niestety nikt nigdy nie nauczył ją relacji międzyludzkich i to odbiło się na mnie. Teraz świadomie stawiam granicę (a przynajmniej bardzo się staram ale nie zawsze wychodzi) i czuję się świetnie. Nawet jeśli to nie jest koniec i tylko w niewielkim stopniu udało mi się uwolnić z tego obezwładniającego perfekcjonizmu, którego wymaga ode mnie mama, wiem, że to jest moje życie a ona już nie ma nade mną kontroli.


sobota, 12 maja 2018

Tyję ? ! ?

Jestem sobie na dziekance... dobrze zrobiłam, bez przesady, nie dałabym rady studiować tego bez przygotowania. Nie byłam na tym poziomie angielskiego, na jakim powinnam być kropka

***

Roztyłam się jak świnia !!! 72,5 cm w talii, 59,6 kg. To chyba jakieś żarty są!

Zamiast schudnąć ja przytyłam jeszcze wiecej! DOŚĆ! Mam trzy tygodnie do wesela, schudnę ;)

A to mój plan treningowy:

https://www.youtube.com/watch?v=zfFY-Di8wPw

https://www.youtube.com/watch?v=TeLIWjwN_8k

I będę je robić codziennie + jakieś inne treningi i dodatkowo rowerek na pleckach.

***

Za dwa tygodnie tu wracam (do rodzinnego domu, tylko tu mam wagę) a za trzy tygodnie jadę na wesele (do rodzinnego domu mojego chłopaka, gdzie też jest waga).
Postaram się nie mierzyć przez te dwa tygodnie tylko chudnąć i zobaczymy jak mi pójdzie.
Potem postaram się już nie mierzyć aż do wesela, zobaczymy jak to będzie ;) mam nadzieję sobie jeszcze jakąś fajną sukienke kupić. Trzymajcie kciuki.