Trzeba ustalić metodę działania bo jutro wracam do siebie. Muszę usunąć historię, konto do logowania i pozacierać wszystkie ślady blogerskiej działalności tak, żeby R. nic nie zauważył.
Czuję się, jakbym go oszukiwała. Normalnie nie mam żadnych tajemnic przed nim, właściwie nigdy.
W sobotę idę rano na siłownie, zważę się na czczo, zobaczymy jak zawojowałam w święta :)
a tymczasem ograniczam powoli jedzenie.
***
od poniedziałku średnio jeden papieros dziennie, ale to żadne wyzwanie siedząc w domu i nigdzie nie wychodząc. Gorzej będzie jak wrócę do pracy, wiadomo...
Ciekawe ile ważę ;) zżera mnie niepewność, chciałabym wiedzieć i boję się.
środa, 27 grudnia 2017
wtorek, 26 grudnia 2017
tydzień 0.1.
W poprzednim poście przeanalizowałam moje sukcesy z 2017 roku. Udało mi się też mocno schudnąć przez ostatni rok. Teraz chciałam skupić się już na planach 2018.
***
Obiecuję sobie:
1. nie jeść słodkich rzeczy
2. pić więcej ziół, zielonej herbaty, kawy zbożowej,
3. pić mniej alkoholu, kawy, palić mniej papierosów
4. jeść dużo więcej warzyw
5. jeść mniej mięsa
6. jeść bardzo dużo kaszy jaglanej
7. pić codziennie jeden kefirek/jogurt naturalny/maślanke
8. siłownia 3 razy w tygodniu
9. codziennie 10 minut Full Body HIIT Workout
10. codziennie przynajmniej pół godziny przeznaczyć na sprzątanie
To na początek. Słodkich rzeczy nie lubię, będzie mi łatwo. Ziółka mam i lubię, tylko nie wiem dlaczego nie chce mi się nigdy zaparzać :o bez sensu. Mniej alkoholu da się załatwić, kawę jak zmienię na ziółka to będzie też prosto. Spróbuję robić regularnie koktajle warzywne. Najpierw częstotliwość 1 tygodniowo. Będę robic zupki jaglane z warzywami a do pracy brać kefirek, NIE ZAMAWIAĆ JEDZENIA DO PRACY. Kategorycznie. To jest moja zmora. To mnie gubi.
Codziennie będę spowiadać się jak mi się udało te punkty wypełnić ;)
***
Co ja tu robię, wśród pro any? No cóż, to jest miejsce, które znam, gdzie czuję się najlepiej. Nie chcę jakoś przesadnie wychudnąć, żeby zostały ze mnie skóra i kości. Chcę wyglądać pięknie, seksownie, być szczupła, zdrowa i szczęśliwa. Wiem, że mój styl życia będzie pasował bardziej do pro fitness niż pro ana, ale jakos nie wyobrażam sobie tam siebie. Jakoś bliżej mi tu, chociaż od moich zaburzeń odżywiania minęło już kilka dobrych lat. Nie wrócę do bulimii...chyba.
poniedziałek, 25 grudnia 2017
tydzień 0
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Otwieram nowy rozdział życia... tak, ma to wiele wspólnego z tym że za dokładnie tydzień zaczyna się nowy rok. Wiem jak to brzmi ;) nowy rok-nowa ja. Wiem, że może mi się nie udać, ale chcę spróbować i walczyć, żeby kiedyś być jak to mówią "lepszą wersją siebie". Mam 7 dni do ułożenia wstępnego planu działania, który będę modyfikować aż będzie idealny. Postaram się dostosować styl życia i zmienić się, chcę być szczęśliwa.
Od czasu, kiedy 10 lat temu założyłam pierwszego bloga pro ana, zostawiłam niezłe cmentarzysko zapomnianych blogów, do których nawet nie mam dostępu bo nie pamiętam loginów, haseł, nazw. Nieważne, przecież to zupełnie inna bajka ;) będzie od nowa, będzie pozytywnie, będzie nadzieja i dużo sukcesów. Obiecuję dużo motywacji!
Co udało mi się już osiągnąć w drodze do szczęścia:
- mam stałą pracę,
- mam fantastycznego faceta, z którym mieszkam
- mam super przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć
- rozpoczęłam studia zaoczne
Co jeszcze muszę poprawić:
- zdać pierwszy semestr
- podszlifować oba języki (angielski, hiszpański)
- zmienić pracę na bardziej opłacalną
- zacząć bardziej o siebie dbać
- sprzątać regularnie
- bardziej przykładać się do pracy
- schudnąć
Jak widać, nie jest ze mną wcale tak źle. Jeszcze kilka lat temu miałam depresję, nie widziałam przyszłości dla mnie, nie chciałam żyć, nie miałam po co. Teraz, głównie dzięki mojemu facetowi, mogę śmiało stwierdzić, że najgorszy okres w moim życiu jest już za mną... a jednak wracam ;)
***
Dzisiaj:
talerz bigosu, talerz sałatki, talerz krupniku, dwie kanapki z piersią z indyka, talerz sałatki, jabłko
Według kalkulatora kalorii 1100, myślałam że więcej!
Od czasu, kiedy 10 lat temu założyłam pierwszego bloga pro ana, zostawiłam niezłe cmentarzysko zapomnianych blogów, do których nawet nie mam dostępu bo nie pamiętam loginów, haseł, nazw. Nieważne, przecież to zupełnie inna bajka ;) będzie od nowa, będzie pozytywnie, będzie nadzieja i dużo sukcesów. Obiecuję dużo motywacji!
Co udało mi się już osiągnąć w drodze do szczęścia:
- mam stałą pracę,
- mam fantastycznego faceta, z którym mieszkam
- mam super przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć
- rozpoczęłam studia zaoczne
Co jeszcze muszę poprawić:
- zdać pierwszy semestr
- podszlifować oba języki (angielski, hiszpański)
- zmienić pracę na bardziej opłacalną
- zacząć bardziej o siebie dbać
- sprzątać regularnie
- bardziej przykładać się do pracy
- schudnąć
Jak widać, nie jest ze mną wcale tak źle. Jeszcze kilka lat temu miałam depresję, nie widziałam przyszłości dla mnie, nie chciałam żyć, nie miałam po co. Teraz, głównie dzięki mojemu facetowi, mogę śmiało stwierdzić, że najgorszy okres w moim życiu jest już za mną... a jednak wracam ;)
***
Dzisiaj:
talerz bigosu, talerz sałatki, talerz krupniku, dwie kanapki z piersią z indyka, talerz sałatki, jabłko
Według kalkulatora kalorii 1100, myślałam że więcej!
Subskrybuj:
Posty (Atom)