niedziela, 4 lutego 2018

Tydzień 5

UUUFF ;) koniec tej durnej sesji. Wyszłam na tym całkiem nieźle bo mam same 4, 4,5 i tylko jedną 3. Niestety za kilka godzin okaże się, że nie zdam najważniejszego egzaminu kierunkowego i prawdopodobnie wywalą mnie z uczelni. Nie ma tego złego... bo pojawia się mój kolejny, główny cel w tym roku: chcę tak się nauczyć tego języka, żeby nic nie było mnie w stanie zaskoczyć. No przecież potrafię! Udowodniłam, potrafię się uczyć!

***

Jeszcze tli się nadzieja, za dwa tygodnie poprawka, której pewnie też nie zdam.
P.S. uprzedzę komentarze na ten temat, na egzamin C2 z angielskiego nie da się nauczyć w dwa tygodnie ;) albo się jest na tym poziomie i się zdaje egzamin, albo się dobrze strzela, albo się zwyczajnie nie studiuje.

***

Przez ostatni tydzień ładowałam w siebie podwójne ilości jedzenia, wyrównałam to czego nie jadłam dwa tygodnie temu. Pewnie domyślacie się jaki jest tego efekt ;)

***

Teraz bez spiny, ostry maraton odchudzający, przesuwam termin ważenia na 17.02.

***

Nie jestem odporna na stres ;) wyjątkowo źle na niego reaguję.

4 komentarze:

  1. gratuluję udanej sesji :) a za angielski podziwiam, ja z B1 mam problemy :/
    postaraj się jakoś ustabilizować z jedzeniem, na zmianę głodówki i najadanie się nie dadzą pożądanych efektów. wiem że na pewno to wiesz, ale przypomnieć nie zaszkodzi ;) powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki Ci został egzamin? Myśmy się zawsze najbardziej pietrali przed praktyczną znajomością ang. Ale i poziom powalal

    OdpowiedzUsuń